Ponadczasowa czerwień na ustach jesienią nabiera nowego wymiaru. Na wybiegach najważniejszych pokazów tego sezonu nie ma sobie równych. Króluje szkarłat o lakierowanym wykończeniu oraz chłodniejsze, ale bardziej nasycone odcienie w matowym wydaniu. Na tę drugą propozycję zdecydowała się makijażystka naszej modowo-urodowej sesji. Czym kierować się przy stworzeniu makijażu z czerwienią
ust w roli głównej?

Czerwień to niezastąpiona klasyka, ale wymagająca odpowiedniej oprawy. W tym sezonie wizażyści zalecają, by zamiast pełnego ciężkiego makijażu, postawić na odpowiednią pielęgnację. Kluczem do nieskazitelnej cery, która pozwoli wyeksponować zaznaczone usta, będzie lekki podkład (my użyliśmy sprawdzony Dior Backstage Face and body Foundation dostępny w Sephora), który zastyga i pozwala zwiększyć krycie tam, gdzie tego potrzebujemy.

Zanim jednak nałożymy produkt wyrównujący koloryt skóry, należałoby dobrze przygotować cerę. Z pomocą przychodzi polecany przez naszą makijażystkę produkt OLEHENRIKSEN C-Rush Brightening Double Crème dostępny w drogerii Sephora. To krem nawilżający o właściwościach rozświetlających i ujędrniających skórę. Walczy z oznakami starzenia i likwiduje drobne zmarszczki.

Wybór pomadki wieńczący makijaż nie był przypadkowy – PAT MC GRATH MatteTrance w odcieniu Elson jest bowiem bogaty w pigment. Kosmetyk nadaje ustom matowe wykończenie, przy jednoczesnym ich nawilżaniu. Efekt kremowej tekstury zapewnia lekkie krycie już przy pierwszym pociągnięciu.

Czerwień na ustach nosimy w nadchodzących miesiąca od świtu aż do zmierzchu!